WDOWA lyrics : "Pięści"
Nie mogę tego słuchać i nie chce na to patrzeć
Moja niemoc rodzi gniew i frustrację
Zaraz potem rozrywkowy pacierz
Na perfekcyjną jaźnię
Perfekcyjny język i rasistowskie gęby
I kiedy to oglądam, uwierz, pragnę zemsty
Wstaję rano, nie wiem czy chcę żyć czy się Zabić
Gdy mijam na ulicy ludzi wszyscy są martwi
Krzyczy we mnie coś
Krzyczy we mnie
Mam ochotę stanąć miedzy nimi i się rozedrzeć
Jakie to beznadziejne,
Dlaczego mam byś ślepcem?
Dlaczego mam się uśmiechać, gdy nie chcę?
Co jeszcze?
Hieny, złodzieje, wiem
Dla was jestem zerem
Bo nie umiem kraść, ani kłamać
Mam za to sumienie, wrażliwość i nadzieję
I tak mnie wychowała moja kochana mama
Podobno też nie możesz zasnąć
Czemu nie szukasz gdzieś odpowiedzi
Podobno też ci nie jest łatwo
Dlaczego nigdy nie podniesiesz pięści?
/2x
Wokół nienawiść
Nieskierowana w nic konkretnie
Świat ci wetknie bezczelnie nieskrępowane brednie
Rusza machina i blednie mała wartość
Twoje poglądy i uczucia nie są prawdą
Nie waż się za nadto myśleć bo tu zginiesz
Innych trzeba gnębić wpychać na margines
To takie nie na miejscu
Płakać i się modlić
Gdy reguła to opluwać i być podłym
Lokalna aura wolności opada, wchodzi wizja
Ponadczasowa misja globalnego niewolnictwa
Sam potrafisz wybrać, czemu wkładasz kaganiec?
Swoją smycz podajesz gdzieś dalej, byle dalej
Od odpowiedzialności, ciężaru poczucia winy
W imię prostych uciech i szmiry - tak to robimy
Luźno i łatwo bo mamy kapitalizm
Dlaczego gasisz światło gdy sprzedajesz ideały?
Podobno też nie możesz zasnąć
Czemu nie szukasz gdzieś odpowiedzi
Podobno też ci nie jest łatwo
Dlaczego nigdy nie podniesiesz pięści?
/2x
Bez nerwów, bez złudzeń
Zgoda na świat okrutny
Gdzie wasza charyzma, gdzie mózgi obłudni?
Patrzę przez pryzmat historii, co powie
Historia w szkole była zbędnym przedmiotem
Dajmy im wolną wole i prawo silniejszych
Patrzmy jak się zabijają dla pieniędzy
Bo ile chcesz żebyś myślał, ze istnieją dwa kolory
Uwierz mi nikt mi założył żeby któryś był zielony
Nigdy tak nie było, tak będą programować
Żeby cie uzależnić a potem kontrolować
Trzymać się w swych szponach jak szmatę, marną kukłę
Żeby cie skierować akurat tam gdzie dmuchnie
Gęba szatana, czytaj: interes możnych
Nikogo nie obejdzie że ś poczciwy i dobry
Każdy o tobie zapomni
Bo przyjdzie następny dureń
Otwórz, oczy, nie zasypiaj, czuwaj
Czujesz?
Podobno też nie możesz zasnąć
Czemu nie szukasz gdzieś odpowiedzi
Podobno też ci nie jest łatwo
Dlaczego nigdy nie podniesiesz pięści?
/2x
Submit Corrections