A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #

REKYN lyrics : "Maska uczuć i ból"


Co noc, gdy leżę w łóżku...
Zaczynam myśleć, gdy nie mogę znaleźć snu..

Przychodzą mi wtedy,
Najczarniejszcze myśli do głowy.
Zaczynam rozważać...

Wszystkie swoje... Dotychczasowe poczynania:
Myślę o tym, co zrobiłem,
A co zrobić mogłem.

Oraz co mogłem zmienić,
A tego nie zmieniłem


[Ref.]
I tak co noc,
Kładę się i nie mogę spać.

Myślę o tym, chociaż
Sprawia mi to ból,
Który niczym blizna,

Długo pozostaje,
A w dzień, zabijam czas,
Który przecież leczy rany...


A następnego dnia,
Gdy ubieram się do szkoły,

Zakładam maskę.
Ukrywam pod nią wiele uczuć,
I wszelkie słabości.

Aż do momentu,
Gdy po całym dniu udawania, ściągam ją i...
Znówm przed snem,

Rozmyślam o jakimkolwiek sensie.
I szukam go... I szukam...
Lecz od kilku lat,

Go znaleźć nie mogę
Czy Bóg w ogólę istnieje?
Co będzie po śmierci?

Utrata świadomości?
To mnie najbardziej przeraża...


[Ref.]
I tak co noc,
Kładę się i nie mogę spać.

Myślę o tym, chociaż
Sprawia mi to ból,
Który niczym blizna,

Długo pozostaje,
A w dzień, zabijam czas,
Który przecież leczy rany...


A gdy wkońcu zasypiam,
Choć śpię niespokojnie,

Nadchodzi raj, i ukojenie nerwów,
Aż do momentu, gdy w nocy się obudzę...
I znów rozmyślam,

O tym, co będzie w przyszłości.
I jak szybko mija nasz czas na Ziemi.
Czy chociaż zdążę znaleźć żonę,

Jak nawet nie potrafię znaleźć sobie dziewczyny...
A jedyna miłość, poza rodziną, jaką poznałem...
To ta nieodwzajemniona.


[Ref.]
I tak co noc,

Kładę się i nie mogę spać.
Myślę o tym, chociaż
Sprawia mi to ból,

Który niczym blizna,
Długo pozostaje,
A w dzień, zabijam czas,

Który przecież leczy rany...

Jednak mimo tego bólu,

I całego cierpienia,
Nawet gdybym mógł,
To nie uwolniłbym się,

Odtych poszarpanych myśli i łez.
Mało kto zrozumie to,
Ale jestem introwertykiem,
I do tego nie śmiałym,
A możliwość wyrzucenia

Z siebie tych jebanych emocji i łez skrywanych,
Przez cały dzień, w samotności i ciemności,
Gdzie nikt się o nich nie dowie,
Daje mi jakieś szczęście,
Którego osoba, z takimi myślami,

Nie może mieć wiele,
Więc teraz wyrzucam je,
W ciemną otchłań pokoju,
Jako tekst na kartce,
Który jest mą jedyną nadzieją na wsparcie.


A rano znów założę tą jebaną maskę,
Która tak naprawdę,
Jest dla mnie wśrodku szorstka.


Ale teraz, przynajmniej wiem,
Że gdzieś tam, jest osoba,
Która mnie rozumie, i jest wstanie mi pomóc,
Nawet w środku nocy, porozmawiać, przytulić,
Mimo, że tylko rok starsza, jest dla mnie...
Niczym druga matka.

Submit Corrections