1ZWR:
Dzisiaj biore swoje sprawy w swoje ręce więcej nie licze na szczęście-
Bo już rzygam tym miejscem hucznym życiem na kreske-

Chuj wie ile tak jeszcze, (ile?, ile?) zdołam pociągnąć-
I choć tone w bez sensie "to teraz wstaje z kolan by kopnąć!",
Non stop pod prąd bo wciąż "hajs to problem"-

Robota się mnie nie ima a chce napchać portfel-
Proste!, wydoroślej tam ktoś pod powiada-
A ja chce komfort by wciąż brnąć w to w sztos to flow składać,

Choć to czasami mi zbija, w głebi ta kwestia dobija,
Że kiedy na szczyt się wbijam to pęka mi lina-
Adrenalina spala się w żyłach jak parafina-

I padam jak Kartagina po bojach living la vida, loca-
Ilu tu takich jak ja "przykryje te wieczko presji ?",
Ilu tu takich jak ja "zniknie w szale wielkomiejskim ?",

Ilu tu takich jak ja będzie żyło jak vip the best i-
Ilu oprócz mnie tu pozna konsekwencje konsekwencji! (no ilu?!)


2ZWR:
Każdy się czuje królem sceny nawet szczurki bez dema-
Bo nagrywają już rok a za rok chuj ich strzela,

"Pstryk" ich nie ma mogą ustać gdzieś z tyłu-
I popatrzeć jak długo trwa moje kurwa pięć minut,
Mam dosyć niedosytu chce się najeść do syta-

Żeby płyta odniosła triumf coś jak karzeł na szczytach,
Musze dobrze to rozegrać wszystkie ruchy scalić w całość-
Życie jest jak partia szachów, mów mi Garri Kasparow-

Z szachownicy zdejmiesz króla jak będziesz dame posuwać-
A ja czuje się pionkiem wiem że upadne a się dalej posuwam,
Kurwaa daj mi tylko pare chwil-

Bo nic więcej się nie liczy oprócz pójścia "dalej w chiiill",
Kiedyś tak myślałem że to wszystko z czasem przyjdzie,
A z czasem zrozumiałem że jedynie czas gdzieś zniknie-

(Pow!), właśnie łapie za broń i wiem co zrobie,
Chce w górze ujrzeć wszystkie dłonie, (chce wziąć swoje)